home | login | register | DMCA | contacts | help | donate |      

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z
А Б В Г Д Е Ж З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Э Ю Я


my bookshelf | genres | recommend | rating of books | rating of authors | reviews | new | форум | collections | читалки | авторам | add

реклама - advertisement



V. Moje rybol'owstwo

Pewnego poranku, wyszedlszy po zdobycz, zblizylem sie do brzegu rzeki i spostrzeglem duze ryby o czerwonych, jak gdyby nalanych krwia grzbietach i ogonach. Ryby plywaly, wystawiajac nad wode pletwy, widocznie rozkoszujac sie cieplem slonecznym. Od tej chwili my'sl o mozliwo'sci zlapania tych wspanialych ryb i urozmaiceniu mego jednostajnego pozywienia nie porzucala mnie, lecz nie posiadalem nic dla normalnego rybol'owstwa i bylem zmuszony uciec sie do innych sposob'ow.

W miare jak rzeka oczyszczala sie z lodu, ryby naplywaly w coraz wiekszych ilo'sciach. Przekonalem sie, ze plyna przeciwko pradowi, przenoszac sie do skladania ikry z Jeniseju do 'zr'odel mniejszych doplyw'ow. Postanowilem uzy'c barbarzy'nskiego sposobu polowu ryb, chociaz wiedzialem, ze prawodawstwo wszystkich pa'nstw surowo karze ten system. My'slalem jednak, ze prawodawcy i morali'sci nie beda zbyt surowi dla mieszka'nca nory pod korzeniami obalonego drzewa w tajdze syberyjskiej, samotnika, kt'ory o'smielil sie przekroczy'c ich racjonalne zarzadzenia, a zreszta, wtedy ryba o czerwonym grzbiecie byla dla mnie wazniejsza od prawnik'ow w togach, beretach lub frakach.

Wiec zaczalem dziala'c. Najpierw zrabalem wieksza ilo's'c cienkich brz'oz i osik i zaczalem budowa'c plot poprzez rzeke, wbijajac zaostrzone dragi w dno lub umocowujac je po'sr'od kamieni lozyska i przeplatajac cienkimi galeziami. Po dw'och dniach uciazliwej pracy w lodowatej wodzie plot m'oj byl uko'nczony. Wiedzialem, ze okolo tej nieoczekiwanej przeszkody gromadzily sie wielkie ryby i coraz to wiecej ich przybywalo. Okazywaly oznaki zywego zaklopotania, dotykaly glowami plotu, odplywaly i zn'ow zawracaly. Nareszcie zaczely czyni'c usilowania, by przeskoczy'c te przeszkode. Wtedy czesto widzialem olbrzymie srebrne ryby o czerwonych grzbietach i ogonach, dlugie na metr i wiecej, wyskakujace z rozpedem z wody, uderzajace sprezystymi cialami o 'sciane z galezi i bezsilnie opadajace z powrotem do rzeki. Czasami dwie lub trzy ryby na raz dokonywaly tego manewru. Musialem dziala'c. Umocowawszy n'oz na dlugim dragu staralem sie przebi'c rybe, lecz wszystkie pr'oby byly nieudane. W ten spos'ob ryzykowalem zlamaniem lub zgubieniem noza. Nie mniej bezowocne byly moje usilowania, aby zaczepi'c ryby sekatym dragiem i wyrzuci'c je na brzeg. Wtedy postanowilem wyzyska'c dazenie ryb do przej'scia przez plot. Uczynilem to w nastepujacy spos'ob:

O kilka krok'ow od brzegu wyrabalem, na wp'ol pod woda, okno w moim plocie, a po drugiej stronie umie'scilem wysoko wystajacy nad woda kosz, kt'ory uplotlem z cienkich pret'ow wikliny. Uzbrojony w kr'otki i ciezki kij czekalem na zdobycz. Po kilku minutach do zdradzieckiego otworu w plocie zaczely podplywa'c dwie wspaniale ryby. Bardzo ostroznie, jak gdyby namacujac kazdy cal, weszly do kosza, gdzie zaczely skaka'c, bijac poteznymi ogonami. Niebawem m'oj kij uspokoil ich zapaly.

W ten spos'ob stalem sie rybakiem. Kazdy okaz wazyl co najmniej 30 funt'ow, zdarzaly sie za's okazy i po 80 funt'ow. Byly to ryby z gatunku „tajmie'n”, z rodziny lososi. Po tygodniu mialem zakopanych w 'sniegu w zacienionym wawozie w poblizu mojej nory okolo 70 ryb. Porzucilem polowanie i siedzac okolo mojej zasadzki, bilem kijem ryby i wyrzucalem je na brzeg. Lecz slo'nce przypiekalo coraz bardziej. Powr'ociwszy pewnego razu do domu poczulem zapach gnijacych ryb. Bylem zmuszony z zalem wyrzuci'c do rzeki caly ten zapas i ograniczy'c sie codzienna zdobycza. Lecz wkr'otce ryby przeszly i m'oj kosz-pulapka przestal dostarcza'c pozywienia.

Znowu wzialem sie do karabina.


IV. Walka o zycie | Zwierzęta, ludzie, bogowie | VI. Niebezpieczny s asiad