home | login | register | DMCA | contacts | help | donate |      

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z
À Á Â Ã Ä Å Æ Ç È É Ê Ë Ì Í Î Ï Ð Ñ Ò Ó Ô Õ Ö × Ø Ù Ý Þ ß


my bookshelf | genres | recommend | rating of books | rating of authors | reviews | new | ôîðóì | collections | ÷èòàëêè | àâòîðàì | add

ðåêëàìà - advertisement



XX. Wielkie misteria „wladcy 'swiata”

W czasie pobytu mego w Urdze, w atmosferze nieustajacego nigdy krwawego misterium, usilowalem w tym o'srodku buddyzmu znale'z'c jakie's wskaz'owki co do „Wladcy 'Swiata”. Oczywi'scie, najwiecej m'ogl byl opowiedzie'c sam „Zywy Buddha”, zwr'ocilem sie wiec do niego z pro'sba, aby to uczynil. Przy pierwszych moich slowach stary dostojnik szybko zwr'ocil ku mnie glowe, a jego nieruchome, 'slepe oczy zatrzymaly sie na mnie z wyrazem trwogi i podejrzenia. Mimo woli umilklem. Dlugo trwalo milczenie, po czym arcykaplan lamaicki ciagnal dalej swoja mowe, dajac mi do zrozumienia, iz nie ma zamiaru porusza'c tego tematu.

Opr'ocz mnie w gabinecie „boga” bylo dw'och oficer'ow burlackich, sekretarz i bibliotekarz Bogdo. Na twarzach obecnych zauwazylem ogromne zdumienie i przestrach, spowodowane moja wzmianka o tej tajemnicy najglebszej. Lecz spostrzezenia te jeszcze bardziej podniecaly moja ciekawo's'c.

Opuszczajac gabinet „Zywego Buddhy” spotkalem lame bibliotekarza, kt'ory wyszedl przede mna. Poprosilem go o zaprowadzenie mnie do ksiaznicy i w czasie ogledzin ucieklem sie do sztuki dyplomatycznej.

— Czy czcigodny lama wie — zaczalem glosem obojetnym — iz pewnego razu zdarzylo mi sie by'c w drodze w momencie, gdy „Wladca 'Swiata” m'owil do „Wielkiego Boga” i wtedy wyra'znie uczulem majestat tej chwili?

Ku wielkiemu memu zdziwieniu lama spokojnie odparl:

— Uwazam, ze buddyzm i lamaizm na pr'ozno ukrywaja przed ludzko'scia te tajemnice. Przeciez wie's'c o istnieniu naj'swietszego i najpotezniejszego czlowieka, o blogim pa'nstwie, o wielkiej 'swiatyni najwyzszej wiedzy — to taka pociecha w naszym ciezkim i smutnym zyciu! Ukrywa'c te pocieche przed lud'zmi jest grzechem!

Bibliotekarz dlugo szperal na p'olkach z folialami i zwojami bibuly, az wreszcie wyjal jedna ksiege i zaczal uwaznie przewraca'c jej karty.

— Niech pan poslucha! — szepnal. — Przez caly rok „Wladca 'Swiata” kieruje pracami pandita i „goro” w Aharty. Czasami, w chwilach jemu tylko znanych, oddala sie do najglebszej 'swiatyni, gdzie w trumnie z czarnego agatu zlozone sa balsamowane zwloki poprzedniego wladcy. Gdy do tej zawsze ciemnej jaskini wchodzi Brahytma, na 'scianach zapalaja sie znaki ogniste, na grobie zjawia sie plomienny jezyk. Natychmiast ukazuje sie przy zwlokach czarna posta'c najstarszego „goro” z zaslonieta twarza i z rekami ukrytymi pod plaszczem. Ten „goro” nigdy nie ukazuje swego oblicza i glowy, bo jest to glowa szkieletu o zywych oczach i m'owiacym jezyku. Wlada on mozno'scia laczenia sie z duszami zmarlych, a nosi na imie „Marzy”, co znaczy „ksiaze 'smierci”…

Wladca 'swiata zaczyna sie modli'c, p'o'zniej za's zbliza sie do grobu i wyciaga rece. W'owczas znaki ogniste wznosza sie wyzej. Plomienie na 'scianach i sklepieniach jaskini gasna i znowu sie zapalaja, przeplataja sie i drza, tworzac znaki tajemniczej pisowni „waten”. Z trumny zmarlego wladcy zaczynaja wyplywa'c i kolysa'c sie w powietrzu strugi 'swiatla przezroczystego, ledwo dostrzegalnego. Sa to my'sli zmarlego. Po chwili posta'c zyjacego wladcy spowita jest tymi strugami, a znaki ogniste ukladaja inne wyrazy, m'owiace o woli Boga. Brahytma w takiej chwili laczy sie niewidzialnymi wiezami z duszami ludzi, kt'orzy maja wplyw na losy i zycie calej ludzko'sci: kr'ol'ow, chan'ow, arcykaplan'ow, wodz'ow i uczonych; poznaje ich my'sli i zamiary. Jezeli sa one zgodne z wola Boga, „Wladca 'Swiata” dopomoze im potega swojej wiedzy, jezeli za's te plany sa wrogie Bogu, doprowadzi je do zguby. Te sile dala „Wielkiemu Nieznanemu” najwyzsza magiczna nauka — „Om”, kt'orej nazwa rozpoczynamy wszystkie modlitwy. „Om” — jest to imie starozytnego czlowieka 'swiatobliwego, pierwszego „goro”, kt'ory poznal Boga i nauczyl ludzko's'c rado'sci, wiary, nadziei i milo'sci. On tez oddzielil dobro od zla i pierwszy rozpoczal walke ze zlem. Za to B'og dal mu poznanie nauki, kt'ora ludzie zowia „Om”

— Gdy Wladca sko'nczy niema rozmowe ze zmarlym, zwoluje wielka „rade Boga” i poddaje jej sadowi czyny i zamiary ludzi, wspomaga je lub niszczy, a Mahytma i Mahynga znajduja dla nich miejsce w la'ncuchu przyczyn i cel'ow, kierujacych 'swiatem. Po sko'nczonej Radzie „Wladca 'Swiata” wstepuje do 'swiatyni i pograza sie w modlitwie samotnej. Na oltarzu zapala sie wielki ogie'n, stopniowo ogarniajacy caly oltarz, a z plomieni tworzy sie oblicze Boga. „Wladca 'Swiata” przedstawia mu wyroki „rady Boga” i otrzymuje wskaz'owki od Wszechmogacego. Gdy Brahytma powraca ze 'swiatyni, podobny jest do promiennego widma, przed kt'orym ga'snie slo'nce.

— Czy kto's z zyjacych widzial „Wladce”? — zapytalem.

— Tak! — odparl lama. — W dniach wielkich naboze'nstw buddyst'ow w Syjamie, w Indiach pie'c razy widziano „Wladce”. Jechal na bialym sloniu, cudownie przybranym, na glowie mial tiare, a na twarzy zaslone, kapiaca diamentami. Blogoslawil lud jablkiem zlotym ze stojacym na nim jagnieciem. 'Slepi, niemowy, kalecy odzyskiwali zdrowie i moc gdy padal na nich wzrok „Wladcy”. Brahytma byl w Narabanczi-Kure, w starym klasztorze Sakkya, a przed 540 laty byl w naszym Erdeni-Dzu. Jeden z „Zywych Buddh'ow” oraz jeden z Taszy-Lam'ow otrzymali pismo wladcy na tablicach mosieznych. Tylko jeden z Taszy-Lam'ow m'ogl odczyta'c pismo, skre'slone nieznanymi znakami. Taszy-Lama zamknal sie w 'swiatyni, dlugo po'scil i modlil sie, a p'o'zniej polozyl pismo na czole i wnet my'sli „Wladcy 'Swiata” staly sie jego my'slami.

— Czy wielu ludzi bylo w Aharty? — pytalem dalej.

— Wielu! Lecz wszyscy zachowali tajemnice. Po zburzeniu Lhassy przez Kalmuk'ow jeden z ich oddzial'ow wypadkowo dostal sie do przedmie's'c Aharty i stamtad wyni'osl niekt'ore nauki magiczne. Dlatego to Kalmucy sa najlepszymi wr'ozbitami i czarownikami. Z Aharty wypedzono jakie's plemie, kt'ore zakradlo sie tam bez woli „Wladcy”. Plemie to wykradlo stamtad tajemnicza sztuke wr'ozenia z kart, z linii rak oraz wiedze trujacych i leczacych traw. Byli to Cyganie.

Gdzie's na p'olnocy istnieje jeszcze szczep wymierajacy, kt'ory przed wiekami opu'scil Aharty. Kaplani tego szczepu posiadaja wladze nad duchami, unoszacymi sie w powietrzu.

Lama umilkl, a po chwili, odpowiadajac na moje my'sli, ciagnal dalej:

— W Aharty panditowie zapisuja na tabliczkach z agatu i nefrytu cala nauke istniejaca pod ziemia, na ziemi i na dalekich gwiazdach. Chi'nscy uczeni — buddy'sci wiedza o tym. Ich nauka jest najdonio'slejsza z nauk lud'ow zyjacych na powierzchni ziemi. Dlatego tez co 100 lat na odosobnionym brzegu morza zbiera sie stu medrc'ow chi'nskich, do kt'orych przyplywaja stare z'olwie po 3000 lat zyjace. Na ich tarczach medrcy notuja wszystkie wyniki nauki w ciagu ubieglego stulecia, po czym z'olwie powracaja do Aharty.


XIX. „Wladca \swiata” | Zwierzęta, ludzie, bogowie | XXI. Przepowiednia „wladcy \swiata” w 1890 r.